​vkie
Orbity
[Zwrotka: Vkie]
Wiesz o co mi chodzi, szybki samochodzik
Marzy mi się taki, także lepiej zejdzcie z drogi
Marzą mi się tracki, a na nich miliony
Przeszkadzają dragi, zabijają pomysł
Nie chciałem być taki, zawsze chciałem dobrze mamo
Dużo planów bez gwarancji, że wypalą
Dużo planów tak żeby zarobić siano
Dużo planów, ale motywacji mało
Kopię w drzwi, no bo nie dostałem klucza
Mam takie swoje sny i przez to ktoś mi coś zarzuca
Miałaś być, miałaś, miałaś, co za suka
Myślałaś, że inny jest Łukasz
Potrafię krzyczeć, póki co to siedzę cicho
Jak mowa o zwycięstwie, nie dam nic tym zawodnikom
Jest mi nie na rękę, że ty kruszysz się jak Vifon
Nic tu nie trwa wiecznie, ale nawet mi nie przykro
Kto tak lata, kto tak, kto tak lata
W klubach strzelam bramki, zwinnie omijam bramkarza
Chciałbym żeby ona wciąż była taka kochana
Chciałbym serio mała, wziąłbym Cię na koniec świata
W kapsie mam kapsel po piwie i zapalniczkę
Jak wpadnie do niej hajs, no to momentalnie zniknie
Dla nich wszystko nice, myślą, że mam takie życie
Ja muszę ciągle grać, ale chyba takie życie
Chodzę po starym chodniku, w moich już nie białych kicksach
W głowie tysiąc myśli i nie umiem żadnych wybrać
Wracam do czasów jak krążyłem po orbitach
Ciągły zamuł i ból szczęki po Orbitach
Obiecałem babci, że nie stanie mi się krzywda
Myślałem, że zrozumiesz, byłaś inna kiedy przyszłaś
To nie tak, że nienawidzę, chciałbym taką jedną
To nie ta przecież miała być tą jedną
Smoking boff, z moim crew, smoking till i pass out
Nie jara mnie wasza imprezka
Mama mówi przestań, nie musisz być jak koleżka
Policjant pyta mnie gdzie mieszkam, masz to na dowodzie
Czemu musisz grać na nerwach?
Pan Policjant nie rozumie, że to dla chłopaków verva
I chce za to zamykać, dla nich to jest taka gierka